Wielkie Projekty Infrastrukturalne to zawsze była dziedzina Wizjonerów, którzy uważali, że warto ponieść ryzyko trudnego przełamywania niekompetencji, wielkich doraźnych kosztów i zaistnienia defraudacji, marnotrawstwa, poślizgów czy zewnętrznych ataków dyplomatycznych, by Kraj znalazł się na dekady lub setki lat w zupełnie nowej pozycji strategicznej.
Odwracając problem: tam, gdzie wygrywają malkontenci, liczykrupy i tzw. realiści nie ma wizjonerskich przedsięwzięć. Państwo staje się wielkie, jeśli ma polityków gotowych poprzeć Wizjonerów w sposób zdeterminowany i trwały zamiast tych co zawsze kręcą noskiem, a do końca nigdy nie wiadomo jakie motywacje im przyświecają. Pozwólcie Państwo, że wam coś zacytuję sprzed 100 lat myśląc jednak o dzisiejszym CPK, Elektrowniach Atomowych czy komputerze kwantowym z Poznania.
„Wydatki na budowę nowego portu i miasta były krytykowane przez część środowisk politycznych, między innymi przyszłego prezydenta RP, do czerwca 1922 r. ministra robót publicznych. Wśród przeciwników uchwalenia ustawy z września 1922 r. podnoszono argument ogromnych kosztów budowy oraz nieużyteczności projektu. Podsumowaniem tej krytyki był artykuł z 3 sierpnia 1923 r. na łamach „Dziennika Bydgoskiego”: „Rozpoczęta budowa portu w Gdyni to farsa nie odpowiadająca nowoczesnym wymogom. Ta rozbudowa będzie pochłaniała roczne budżety miliardami i przeciągnie się na setki lat. Zresztą znamy nasz swojski sposób budowania. Zatem swojskiej, kosztownej i beznadziejnej budowie portu lepiej dać spokój”.
Zaledwie trzy lata później wydawana przez Polaków „Gazeta Gdańska” pisała o kolejce węglowców oczekujących na załadunek surowca: „ładowały węgiel trzy wielkie statki, a osiem z powodu braku miejsca w porcie oczekiwało na morzu […]. Życie wre, jakby port był już gotowy”.
Dwa lata później budowa mola węglowego była zakończona. Inwestycja ta okazała się kluczowa dla rozwoju portu, a także kondycji gospodarczej całej Polski. W okresie najlepszej w międzywojniu koniunktury gospodarczej, a więc w latach 1926-29, były już widoczne korzyści finansowe płynące z funkcjonowania portu. Przełomem okazały się problemy w stosunkach z Niemcami. W 1925 r. wojna celna doprowadziła do blokady polskiego eksportu do Niemiec. Jednocześnie w Wielkiej Brytanii wybuchł strajk górników, który doprowadził do utraty przez tamtejsze kopalnie rynków skandynawskich. Eksport polskiego węgla z Gdyni ułatwiała, budowana etapami, magistrala węglowa łącząca Górny Śląsk z polskim Pomorzem. Dzięki powstaniu portu w Gdyni udział morskiego obrotu towarowego w polskim handlu zagranicznym wzrósł z zaledwie 13 proc. w 1924 r. do 38 proc. w 1928 r. Dziesięć lat później poprzez Gdańsk przechodziło 31,6 proc. polskiego eksportu, a poprzez Gdynię 46,1 proc.
Foto: NAC (sygn.: 3/1/0/8/4689)