W sprawach nagłych napisz lub zadzwoń

kontakt@anuluj-dlug.pl
+48 606 155 515

Edytuj treść
Prawnicy Warszawscy

Prawnicy Warszawscy to doświadczenie, profesjonalizm, nowoczesność i dostępność.

Dwa słowa o gospodarce, gospodarowaniu i gospodarzach czyli słowach, które ekonomiści, dziennikarze i politycy odmieniają przez wszystkie przypadki.

Wzięły się od polskiego słowa „Gość” (gos, goszcz) oznaczającego obcego, innego, nieznanego przybyłego z krainy ość-ennej. Stąd Anglicy wzięli słowo „ghost”.

Gość to słowo o cechach pozytywnych, był to zazwyczaj kupiec (czasem przybyły wolny dzierżawca).

Kupiec to dobro, pieniądz, wymiana towarów, wieści ze świata. Stąd staropolskie „Gość w dom-Bóg w dom”. Gość przybywał gościńcem i zamieszkiwał w gościńcu, a posilał się w gos-podzie. Gos-podarz (dzisiejsze słowo „podaż”) to lokalny producent, zamożny rolnik, osoba, której zbywa, którą stać ugościć gościa i zaoferować kupcowi dobra do nabycia z pierwszej ręki. Dobry gospodarz to ten co dobrze zarządza gospodarstwem i ma co sprzedać gościom w dzień targowy lub bezpośrednio. To też Gość – wolny dzierżawca, który choć nie na swoim to stać go na więcej niż wykarmić swoich, obejście i płacić czynsz.

Gość szukając gościny będzie patrzył kto dobrze gospodarzy, ma piękne gospodarstwo, ładnie ozdobione budynki – tam się zatrzyma podróżując przez wioski do miasta. Stąd domy polskich gospodarzy wzdłuż gościńca były wystawne, piękne, pełne kunsztu i detali (vide: rysunek Sas-Zubrzyckiego)

Żona gospodarza to gospo-dyni. Staropolskie „donna”, „dunia”, „dana” oznacza młodą żonkę, partnerkę (aktywną, robotną). I dziś jest donna. Madonna to żona-matka. Przyśpiewka kobiet „dana-dana” to zaproszenie do pary, takie hmm… zapytanie ofertowe. Stąd daniec czyli taniec – pląsanie w parach, zaloty przy muzyce (dans).

Reasumując gospodarka to nadprodukcja, a gospodarowanie to sztuka wypracowywania, wytwarzania dóbr na sprzedaż przez Pana Gospodarza i Panią Gospodynię.

Nikt nigdy nie budował gospodarki na pośrednictwie, czystej spekulacji czy handlu jeśli nie było to miasto np portowe lub targowe na przecięciu szlaków (wtedy zarabiano na składach i wymianie). Miasto-mieści, składuje. Na pośrednictwie gdzie indziej zarabiali kupcy czyli goście nie gospodarze, oraz lichwiarze (wekslarze).

Król, książę, włodarz, wielmoża, ogniszczanin chcieli być dobrymi gospodarzami, zapraszali kupców, chronili ich specjalnym prawem gościńca.

Jest to inne słowo od administrowania czyli posługi, bycia na służbie u gospodarza, jego ministrem, zarządcą. Administrator nic nie wytwarzał, pilnował tylko by wszystko szło jak trzeba. Służył.

Bliższe mu jest słowo „gosposia” czyli osoba na posyłki do Gościa lub u Gospodarza czy Gospodyni. Służąca.

I jeszcze o słowie „podarz czyli podaż” (nie patrzmy na ortografie) jest od polskiego dar i darzy. Nie ma nic wspólnego z darmochą. Dar otrzymywałeś za zasługi, musiałeś być go godny. Myśliwy wołał „darz bór” i bór darzył gdy się myśliwy wysilił i umiał polować.

Darmocha to była jałmużna. Gdy z darów np. natury zbywało pojawiał się podarek czyli drobny upominek od człowieka hojnego (patrz hojne drzewko, chojak, choinka).

To my jesteśmy Gospodarzami, a Minister naszym sługą

Tomek Parol

Facebook
WhatsApp
Twitter
LinkedIn
Pinterest