Na Nowy Rok mam dla Państwa materiał do przemyślenia, czyli staroniemiecki sposób wymuszania zobowiązania poprzez obsobaczanie i łajanie zobowiązanego, który przez Czechy w XIV w. przedostał się do Polski.
W polskiej, lechickiej i ogólnie słowiańskiej tradycji nie było bowiem zobowiązań odroczonych umownych, wszystkie płacono w momencie zawarcia kontraktu lub pojawiał się ekwiwalent jak rabusz czy weksel (trata), którym można było handlować.
To o czym niżej było jedną z klauzul zawartych w przybyłych z zachodu do nas cyrografach.
Zobowiązanie sub fide et honore (pod groźbą łajania lub ładniej: „pod wiarą i poczciwością”) mówi o tym, że: wierzycielowi w razie niezaspokojenia długu wolno będzie uwłaczać wszelkimi sposobami czci dłużnika (znane to rozwiązanie z niemieckiego pod nazwą „schelmenschelten”), aż do publicznego uznania go za niewolnika włącznie. Było to zobowiązanie nazwane, praktykowane także orzeczeniach sądowych: rozgłaszane wtedy przez Woźnego.
Jak czytamy w poniższym opracowaniu z 1903 roku:
Celem takiej umowy (klauzuli w umowie) było wymuszenie długu u dłużnika, a więc napominanie go do zapłaty, a środkiem do tego celu było używanie najrozmaitszych obelg, przeto te pojęcia zostające ze sobą w ścisłym związku, podłączyć można pod wyraz napominać a prawnie nadano mu znaczenie samego łajania właśnie i tak zostało utrwalone.
Po swojemu zwrócę uwagę na polski źródłosłów „łajania”: łajno, łajdak, łajza.
Jako ciekawostkę podam, że miasta na tzw. prawie niemieckim w Polsce (tak naprawdę Prawie Frankońskim zwanym też Magdeburskim) rozwijały się poprzez ochronę złoczyńców, banitów i dłużników przed odpowiedzialnością. Stąd Niekłaj czyli miejsce, w którym dłużnika co stał się mieszczaninem łajać nie było wolno. Natomiast „łajanie” po łacinie to meledicere co dokładnie oznacza „przeklinać”. Przekleństwo było jednym ze sposobów umocowania „niemieckich” umów, cyrografów.
Po polsku od 1400 roku wymieniane w dokumentach jest także jako: osromocić, ożałować, ohańbić, przyganić, naganić, narzec, zdać.
Ładniejsze to po łacinie przyznacie, powiązanie z „medicere” – przeklinać, zaklinać. Pachnie nam to wszak nawet początkiem medycyny 🙂
I kończąc tym pozytywnym akcentem Państwu życzę nowego 2026 roku bez przykrych niespodzianek. Raczej by uleczył nasze troski niż byśmy mieli go przeklinać (choć między Bogiem a Prawdą zdać można, że zapowiada się nieszczególnie)